Musical to nie tylko wielkie widowisko, duża obsada i spektakularne efekty. Musical to też kameralne pokazanie codzienności – mówi PAP Wojciech Kępczyński, dyrektor Teatru Muzycznego ROMA oraz reżyser musicalu „tik, tik… BUM!”.
„Jestem wielbicielem musicalu „Rent”, który widziałem w 2002 roku w Londynie. Wiedziałem, że Larson zmarł tuż przed jego premierą – i że napisał oprócz tego tylko jeszcze jeden kameralny musical, właśnie „tik, tik… BUM!”. W 2021 roku Lin Manuel Miranda – twórca musicalu „Hamilton” – zrobił niesamowity film, który stał się pięknym hołdem złożonym autorowi i wszystkim twórcom musicali. Od tego czasu marzyłem, żeby „tik, tik… BUM!” wystawić w naszym teatrze” – powiedział PAP Wojciech Kępczyński, dyrektor Teatru Muzycznego ROMA oraz reżyser musicalu.
Bohaterem fabuły jest obchodzący trzydzieste urodziny sfrustrowany kompozytor i autor, który bezskutecznie usiłuje zrobić karierę na Broadwayu. „To opowieść o pisaniu musicalu i próbie pogodzenia miłości i przyjaźni z presją tworzenia. Opowieść o ludziach młodych, ale uważam, że dopiero odpowiedni bagaż doświadczenia życiowego pozwala ją w pełni zrozumieć, dostrzec wszystkie znaczenia, odpowiednio zinterpretować i przekazać, co chcemy opowiedzieć poprzez tę historię” – zaznaczył Kępczyński.
Musical jest de facto autobiografią Larsona. „W „tik, tik… BUM!” rzeczywiście jest bardzo dużo elementów z biografii Larsona, ale to biografia bardzo niepełna. Zresztą w ogóle nie myślę o tym tytule w ten sposób. Chodzi mi raczej o to, żeby poprzez „tik, tik… BUM!” pokazać, że musical to nie tylko wielkie widowisko, duża obsada i spektakularne efekty. Musical to też kameralne pokazanie codzienności. Bo wszystko może być tworzywem musicalu – ważne, żeby zrobić z tego po prostu dobry teatr” – podkreślił dyrektor ROMY.
Autorem przekładu musicalu jest Michał Wojnarowski, kierownik literacki ROMY. Odnosząc się do tytułu musicalu, wskazał, że „mówiąc w dużym skrócie – wszyscy siedzimy na tykającej bombie i czekamy na wybuch”. „A czy jest on nieunikniony i czy możemy coś zrobić, żeby do niego nie doszło? Każdy musi sam poszukać odpowiedzi. Bo ten musical stawia różne pytania: o to, co się w życiu liczy, na co mamy wpływ, a na co – niekoniecznie” – powiedział.
Cały dostępny wywiad z Wojciechem Kępczyńskim i Michałem Wojnarowskim na stronie PAP.